Paweł był u tęczowego szejka i przysłał mi mnóstwo zdjęć. Był z żoną Martą, która też przysłała mi sporo zdjęć, i to nawet lepszych (sory Paweł). Tęczowy szejk to jeden z członków rodziny królewskiej emiratu Abu Zabi, niejaki Hamad bin Hamdan Al Nahyan. Szejk Hamad jest oczywiście po pierwsze niesłychanie bogaty, po drugie – stuknięty, po trzecie – uwielbia samochody i tęczowe wzory. Jednocześnie.
Szejk Hamad jest oczywiście powszechnie znany i szeroko opisywany w internecie. Jego gigantyczna piramida mieszcząca setki samochodów została obfotografowana na tysiące sposobów. Nie zaszkodzi jednak pokazać subiektywnego wyboru najbardziej nieciekawych gratów z tej kolekcji. Najważniejszym elementem hali jest oczywiście portret szejka, który wygląda jak… szejk.
Monstrualnych rozmiarów kopia Dodge’a Power Wagon jest jeżdżącym samochodem. Wprawdzie przemieszcza się bardzo powoli, bo ma układ napędowy z wozidła kopalnianego, ale jest w stanie toczyć się o własnych siłach. Skala, w której zbudowano ten pojazd to 8:1, a w środku znajduje się wnętrze rodem z luksusowego jachtu z osobnymi pokojami i tarasem w postaci otwieranej tylnej burty. Jestem pewien, że znaleźliby się na to klienci, ale powstała tylko jedna sztuka.
Przejdźmy więc do samochodów, które zgromadził szejk. Jeśli szukacie w nich jakiegoś punktu wspólnego, to możecie go w sumie znaleźć: jest nim tęcza. Szejk uwielbia tęczę, ale to właściwie jedyny wspólny mianownik. Poza tym w kolekcji można znaleźć wszystko. Ponad 400 aut, wśród których stoi i Lamborghini, i Land Cruiser, i Trabant.

Najważniejsza, centralna część kolekcji to instalacja artystyczna złożona z Mercedesów W126 w kolorach tęczy. Odważna demonstracja.

Jeep-Willys stoi na zewnątrz. Też jest jakieś 8 razy większy niż normalny. To trzeba mieć nie po kolei we łbie.

Przedziwny prototyp ENDURANCE z 1998 r., ponoć produkcji japońskiej. Nikt nie wie co to jest. Nie ma o tym nic na internetach (albo google słabo szuka).

I kolejna chińska patola – Beijing-UAZ-Jeep. Obok prototyp Lamborghini LM002 jeszcze pod nazwą Cheetah.
…a teraz pozostaje sobie odpowiedzieć na pytanie: złomnik, skoro jesteś taki cwaniak i nabijasz się z szejkowej kolekcji, to jakie wozy ty byś sobie kupił, jak byłbyś równie absurdalnie bogaty? No więc to jest bardzo dobre pytanie. Gdybym miał zapełnić taką piramidę jak ta, to pewnie zdecydowałbym się mimo wszystko na kolekcję mikroszmelcu w najdziwniejszych wydaniach lub na kolekcję samochodów dostawczych i użytkowych w jak najbardziej nietypowych wersjach. Ale może nadmiernie się rozmarzyłem i przeceniam swoje możliwości. Wszak zdobycie takiej kolekcji nie należy do łatwych zadań nawet gdy masz nieograniczone środki finansowe. Zapewne więc byłbym zmuszony pozostać przy profilu kolekcji, który byłby łatwy do zdobycia, a którego jeszcze nigdzie nie widziałem: przeboje polskich autokomisów od 1989 r. do dziś. Ależ by to było. Osiem rodzajów B5 1.9 TDI z przebiegiem poniżej 200 000 km. Pięć różnych A4 B6. Cztery Vectry B i Felicia z niezgniłą tylną klapą. Kurde to chyba te mikrosamochody już byłyby łatwiejsze…
super! nie wiedzialem ze istnieje jakis fajny szejk, to musi byc rowny gosc! tez bym tak chcial…
Shemale made my day.
To W220 to do beki z W220 się dobrze nadaje. Czy dobrze widzę, ze tylne drzwi są skrócone?!
Ten praktyczny van co to ? Jakiś dodge salonka?
Mam Felicję gdzie tylna klapa nie gnije. Za to tylne nadkola….
Jeśli już na tym świecie musi być tak, że jedni przymierają głodem, a innych stać praktycznie na wszystko, to niech Ci drudzy robią przynajmniej coś nieszkodliwie głupiego dla potwierdzenia, że to wszystko w zasadzie i tak nie ma żadnego sensu rozumianego jako cel, czy dziejowa misja. Zbieranie samochodów i malowanie ich na tęczowo jest wystarczająco porypane. Poza tym wszystko, co może wkurzyć dowolnych ideologicznych ekstremistów jest słuszne, a tu szejk uprawia taką, hurr, durr, homopropagandę, że aż słychać trzask pękających zwieraczy.
Gdybym sam był obrzydliwie bogaty raczej nie byłbym oryginalny – pewnie kolekcjonowałbym wszelkie amerykańskie barachło produkowane od lat ’60 do połowy ’90, jakieś japońskie kanciaki i pewnie miałbym też sporo Mercedesów. Np. tę kolekcję W126. I gniłbym białego dużego fiata w ogródku (czy będąc obrzydliwie bogatym można mieć ogródek?).
Małe sprostowanie. Ayran to napój z Turcji. Arabowie piją Laban.
Kopia Dodge’a Power Wagon, to ten wzmocniony
Czy podstawka pod doniczkę jest standardowym wyposażeniem ARO?
O w mordęż, on ma 2 DS-y!!! <3 Ciekawe, czy jakieś Volva też tam konesuje.
@Ja – nie wiem, ale na pewno dodawali ją do starego Range’a. „Chcesz mieć olej w misce, podstaw SE miednicę” jak mawiał o tych autach nieoceniony Złomek…
Hamad bin Hamdan Al Nahyan dodawał wszędzie tęczę zanim to było modne. Ciekawe czy dzisiaj ma z tego tytułu jakieś docinki od innych szejków – pospólstwo można uciszyć petrorialami lub pozbyć się w inny sposób. I teraz wiadomo kto kupuje potworki typu Maserati Shamal o aparycji Lancii Beta coupe pożenionej z E30
Mój wymarzony profil kolekcji to dostawczaki z elementami karoserii osobówek albo dziwnymi dobudówkami z laminatu.
Maserati Shamal jest wspaniałe i już
Mam Passata B5 1.8T z polskiego salonu od nowości przebieg 45 tys km. Udostępnię do Twojego muzeum 🙂